Ze wszystkich kosmetyków, które mogę zrobić sama, najbardziej lubię przygotowywać balsamy do ust. Zawsze mam przy sobie słoiczek z mieszanką olejków, aby szybko nawilżyć spierzchnięte usta lub posmarować je dla samego smaku. A ten potrafi być zupełnie inny niż znany z tradycyjnych, sklepowych balsamów!
Balsam do ust „do it yourself”? Czemu nie! Po pierwsze: doskonale wiesz, co znajduje się w środku. Po drugie: przygotowujesz taką konsystencję, smak, zapach i zwracasz uwagę na takie właściwości, jakich potrzebujesz w danym momencie (bo przecież inny balsam będzie ci służył zimą, a inny latem). Po trzecie: samodzielne przygotowywanie kosmetyków to frajda. Serio, ja uwielbiam robić sobie z kuchni lub łazienki małe laboratorium.
Składniki balsamów do ust możesz dowolnie modyfikować, szczególnie wtedy, kiedy już nauczysz się podstaw przygotowywania kosmetyku. Bazę na ogół stanowią naturalne olejki i masło shea. Do tego dodajemy substancje zapachowe i smakowe, takie jak lawenda, cynamon, woda różana czy kakao. Dodatkowo taki balsam może być używany nie tylko do pielęgnacji ust. Ja smaruję nim przesuszone łokcie, stopy, dłonie. Składniki są naturalne i na tyle uniwersalne, że nie ograniczam się tylko do jednej części ciała.

Poniżej przepis na mój ulubiony balsam, który ma właściwości wygładzające i nawilżające, a pachnie różami. Staram się zawsze mieć go w lodówce, choć czasem zmieniam mu smak i zapach dodając zamiast wody różanej inny składnik. Eksperymentowanie z naturalnymi kosmetykami to dobra część całej zabawy!
Prosty przepis na różany balsam do ust
- 10 gramów masła shea
- 5 ml oleju ze słodkich migdałów
- 5 ml oleju kokosowego
- łyżeczka wody różanej
Wszystkie składniki odmierzam w szklanej miseczce i rozpuszczam w kąpieli wodnej. Przelewam mieszankę do słoiczka lub specjalnego pojemnika na balsam i odstawiam do lodówki. Gotowy balsam trzymam w chłodnym miejscu.
Balsam jest dość tłusty i łatwo nakłada się go na usta. Jest doskonały na zimę ze względu na swoje właściwości nawilżające i natłuszczające, ale w lato też mi służy − szczególnie kiedy usta spieką mi się na słońcu albo są nadmiernie przez nie wysuszone. Dzięki olejkom i masłu shea zawiera naturalny filtr UV i chroni usta przed słońcem.
Co dobrego znajduje się w środku?
Masło shea regeneruje, odżywia, nawilża, wygładza i natłuszcza skórę. Dzięki zawartości witamin A i E chroni przed wolnymi rodnikami. Doskonałe dla alergików i osób wrażliwych na wszelkie składniki kosmetyków − masło shea jest bezpieczne nawet dla najmłodszych dzieci. Naturalnie chroni przed promieniami UV.

Olejek ze słodkich migdałów nawilża i wygładza skórę oraz łagodzi podrażnienia. Bardzo szybko się wchłania. Pełen witamin z grupy A, E, B i D.
Olej kokosowy dzięki dużej zawartości kwasów tłuszczowych głęboko nawilża i wygładza skórę, a także chroni ją przed słońcem.
Woda różana, oprócz pięknego zapachu, działa antyseptycznie i przeciwzapalnie. Nadaje zdrowy koloryt skórze.
A ty masz swoje ulubione naturalne składniki balsamów do ust?
***
Wpis pochodzi z bloga wildstrawberryblossom.pl
