Całkiem niedawno, bo szóstego listopada bieżącego roku do sejmu wpłynął projekt posłów Prawa i Sprawiedliwości dotyczący nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt. Znajdziemy w nim zapisy, które śmiało możemy uznać za rewolucyjne i zmieniające los zwierząt na lepsze.
Zazwyczaj, kiedy PiS mówi o tym, że wprowadzi dobrą zmianę w danej dziedzinie życia i prawodawstwa wielu z nas łapie się za głowę. Czasem jednak nawet partii rządzącej przytrafiają się dobre pomysły, które warto pochwalić. Jednym z nich jest z całą pewnością projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt złożony przez posłów PiS. Co więcej, propozycje w nim zawarte spotkały się z aprobatą Jarosława Kaczyńskiego. Ten znany miłośnik zwierząt (a zwłaszcza kotów) może odmienić los tysięcy zwierząt hodowanych na futra i nie tylko. Warto więc przyjrzeć się temu bliżej.
Co zmieni dobra zmiana?
Przede wszystkim posłowie PiS chcą zakazać występów zwierząt w cyrkach i hodowli lisów na futra. Zakazane ma być również trzymanie psów na łańcuchach. O tym, że to dobra zmiana nie trzeba przekonywać nikogo, komu nie jest obojętny los zwierząt. Czy jednak uda się wprowadzić ten projekt?
Jest to bardziej realne niż zwykle. Swój projekt ustawy o podobnych założeniach złożyli również posłowie z PO oraz Nowoczesnej. Porozumienie jest więc możliwe. Co więcej, Jarosław Kaczyński aktywnie opowiada się za wprowadzeniem zmian między innymi występując w filmiku fundacji Viva.
Right now, the Polish parliament is considering a bill to ban fur farms, which would save more than 10 million animals a year.On the November 18th 2017, Viva! Poland ( Jutro będzie futro ) talked with Jarosław Kaczyński, the former Prime Minister and the current leader of the right-wing Law and Justice party (Prawo i Sprawiedliwość), currently the largest party in the Polish parliament.
Opublikowany przez Jutro będzie futro na 23 listopada 2017
W nagraniu tym przekonuje, że hodowanie zwierząt futerkowych jest ich niehumanitarnym traktowaniem, wskazuje, że jest to również przyczyną zamiany w koszmar życia osób, które mieszkają w pobliżu takich ferm, a także podkreśla, że mnogość ferm futerkowych sprawia, że jesteśmy krajem drugiej kategorii. W Europie odchodzi się bowiem o produkcji futer. Brzmi wspaniale w uszach miłośnika zwierząt, nawet jeśli ów miłośnik (jak ja) generalnie nie przepada za poglądami Prezesa. Czy jednak ustawa wejdzie w życie?
Nie pierwsza taka próba
Projekt ustawy złożony przez PiS nie jest pierwszym dotykającym tego tematu. Wprost przeciwnie, zakaz chowu i hodowli zwierząt na futra to kwestia, która powraca cyklicznie. Projekt obywatelski w tej sprawie złożyli w 2011 roku aktywiści. Niestety, nie uzyskał on poparcia większości parlamentarnej. Podczas drugiej kadencji PO-PSL przygotowaniem zmian w ustawie zajął się Zespół Przyjaciół Zwierząt. Miało to jednak chyba być wyłącznie elementem trwającej wówczas kampanii wyborczej, ponieważ działania zespołu nie przyniosły żadnego skutku.
Ogromną rolę w utrudnianiu uchwalenia zmian w ustawie o ochronie praw zwierząt mają lobbyści branży futrzarskiej. Nie ma w tym nic dziwnego – w naszym kraju ma ona naprawdę sporą wolność przez co dynamicznie (choć z naruszeniem norm) rozwija się każdego roku. Obecnie Polska jest czwartym w Unii Europejskiej producentem futer, a roczny dochód tej branży w 2016 roku szacuje się je na ok. 1,5 mld. zł. Jest więc o co walczyć.
Nic więc dziwnego, że w Sejmie nie brakuje osób, które jasno deklarują, że zmian w planie nie poprą. Wśród nich możemy znaleźć Zbigniewa Ajchlera, inwestora w fermę norek, Jerzego Gosiewskiego, który w interpelacji do Ministra Rolnictwa pisał „o bezzasadnym zakazie”, oraz posłów Kukiz ‘15 – Norberta Karczmarczyka oraz Jarosława Sachajko.

Jak dziś wygląda życie zwierząt futerkowych?
Dlaczego powinno nam zależeć na tym, aby lobbyści tym razem nie osiągnęli swoich celów? To bardzo proste. Warunki jakie panują na fermach zwierząt futerkowych są skandaliczne. Zwierzęta cierpią nie tylko podczas zabijania, ale przez całe swoje życie. Portal Oko.Press cytuje wyniki śledztwa wspomnianej już Fundacji Viva oraz Stowarzyszenia “Otwarte Klatki”: „(…) klatka dla lisa ma 0,54 m2 – to tak, jakby człowiek całe życie żył w pomieszczeniu wielkości trumny”.
Z raportu wynika nie tylko to, że zwierzęta nie mają możliwości swobodnego ruchu, brakuje także dostępu do świeżej wody, zaś pod ustawianymi piętrowo klatkami gromadzą się góry odchodów. Doniesienia te potwierdza raport NIK z 2015 roku, który jasno wskazuje, że prawie 90 proc. hodowli łamie przepisy ochrony środowiska, a co trzecia łamie przepisy weterynaryjne. Te zatrważające dane powinny być dla nas jasnym sygnałem, że działania PiS w tej kwestii są słuszne. Jednak czy zwycięży etyczne podejście do traktowania żywych istot, czy interes – nazywany już przez niektórych „interesem narodowym”, zaś próby jego ograniczenia nazywane są „działaniem antypolskim” – dowiemy się wkrótce.
